sobota, 10 czerwca 2017

NIEMCE, ŻYDY, JEDEN PIES | Recenzja najnowszej powieści Kuby Wojtaszczyka

Maciej Kaźmierczak





Przed państwem Lena, kobieta guma, która wyślizgnęła się z komory gazowej!



Kuba Wojtaszczyk debiutował dość niedawno, bo w 2014 r., powieścią Portret Trumienny (Wyd. Simple Publishing). Był to dobry debiut, choć bardziej w postaci mikropowieści niż standardowej książki (również przez samo wydanie, dość nieprofesjonalne, w wydawnictwie selfpublishingowym o małym zasięgu — choć sam autor zapewniał, że Portret… był pierwszą książką tego wydawnictwa i wydali ją bez pieniężnego udziału autora). Była to dobra lektura na jeden wieczór, która pozostawiła spory niedosyt, choć było w niej coś na tyle przyciągającego, że z przyjemnością wyczekiwało się kolejnej książki autora.
Nadeszła ona dwa lata później. Kuba zaczął współpracę z wydawnictwem Akurat, w którym wydał drugą powieść — Kiedy zdarza się przemoc, lubię patrzeć. Była to jedna z tych publikacji, na które czekałem niecierpliwie i którą przeczytałem w dniu premiery. Wyszło dobrze, ale niestety nie dostałem tego, czego spodziewałem się po zapowiedziach i na co mógłby wskazywać szum po wydaniu tej książki. Było o niej naprawdę głośno, bowiem oto autor młodego pokolenia (rocznik ’86) wypowiada się o problemach humanistów i ich zmaganiach się ze światem i rynkiem pracy. Choć miałem nadzieję na coś nieco innego, to wyszło naprawdę spoko (gdybym już wtedy wypowiadał się na forum, to dałbym może 8/10). Widać było, że autor ma lekkie pióro i zdolność do opowiadania historii, choć nie były one jeszcze na tyle głębokie i dopracowane, żeby stawiać Kubie pomniki (co niektórzy już wtedy robili). Ale znów — ta książka też miała taki przyjemny klimat, że myślało się o niej i czekało na więcej.


Ludzie żyją, bo nie wiedzą, co mogliby robić innego.


I oto mamy rok 2017, a Akurat zapowiada kolejną książkę Wojtaszczyka — Dlaczego nikt nie wspomina psów z Titanica?. Zapowiedź dość osobliwa, bo książka ma być zupełnie inna niż poprzednie.


Rok 1945. Po trochę jeszcze wojennej, a trochę powojennej Polsce wędruje należący do tajemniczego Właściciela cyrk, a w nim galeria niezwykłych, zagadkowych postaci: karzeł Szczepan, który kiedyś grał w cyrkowym kabarecie Hitlera, Lena — przedwojenna „kobieta-guma”, Damiel — nazista z Łodzi, udający niemowę Volksdeutsch Cassiel, a także podająca się za wróżkę Irminę, cudem ocalała Felicja i przechrzczony Żyd Moryc. Dramatyczne, chwilami wręcz surrealistyczne losy tych ludzi splatają się w fascynującą opowieść o strachu, niepewności jutra i wielkiej potrzebie miłości. Ważna, nietuzinkowa książka autora zaliczanego do grona najciekawszych polskich pisarzy młodego pokolenia.


Okej, tyle daje nam opis. Z jednej strony wydaje się, że niewiele on mówi o samej książce, po lekturze jednak widać, że opowiada dość dużo, bowiem Dlaczego nikt nie wspomina... jest zlepkiem opowieści tych wszystkich wymienionych osób, które w wyniku niefortunnych zbiegów okoliczności spotykają się w cyrku, żeby zmierzać z nim w bliżej nieokreślonym kierunku; choć przede wszystkim ich celem jest zmaganie się ze swoimi lękami i słabościami, które w tej opowieści wysuwają się na pierwszy plan. Niemoralność, próba przetrwania w nowym (nie)porządku, strach przed niepewnym jutrem i prześladującym wczoraj, próby ucieczki od wspomnień, myśli o zagładzie, chęć ułożenia sobie życia po wojnie. O tym właśnie napisał Kuba. Jest tylko jeden szkopuł — mamy tu tragiczne przedstawienia grupy powojennych odmieńców, może dwie dynamizujące fabułę sytuacje i scenę kulminacyjną. I w zasadzie na tym opiera się cała książka. Czy to jednak wystarczy (poza urozmaiceniem i nazywaniem kolejnych tytułów scenami z Titanica)?
Książka rozpoczyna się od historii Feli, która po kilkunastu stronach zostaje pozbawiona rodziców, potem znajomego, który jej pomaga — zostaje zastrzelony przez Ruskich, wśród których jest jeszcze inny znajomy, gwałcący ją wraz z kompanami zaraz po pozbawieniu jej jedynego opiekuna. Potem ten sam bagnetem przekłuwa jej oczy.
Ta opowieść wprowadza nas w historię i zdaje się być najistotniejszą z tych początkowych. I już tutaj widać pewne wahania, bowiem Kuba pisze w sposób dobry, ciekawy, jednak brakuje emocji. Podczas lektury autor nie podsuwa opisów, które wywołałyby dreszcz, wykreowały autentyczny obraz Feli, bo czytając ma się wrażenie, że ta jest niemrawa, akceptuje wszystko, nie wyraża swego bólu, emocji. Zupełnie, jakby stała i przyjmowała kolejne ciosy, a jej twarz była niewzruszona. Nieco lepiej jest z innymi bohaterami, jednak Fela zostaje nam przedstawiona jako pierwsza i później trudno uwolnić się od wrażenia, że nie ma tu odpowiedniej kreacji bohaterów — ich psychiki i emocji.
Inaczej jest, jeśli chodzi o ich wypowiedzi. Co prawda język nie jest niemal w żaden sposób stylizowany — choć czasem pojawiają się wtrącenia z niemieckiego czy rosyjskiego — to jednak czuć w nim pewną odrębność, jakby rzeczywiście dane kwestie wypowiadały osoby z tamtych lat. I to w zasadzie one charakteryzują bohaterów, tworzących jednak pewną zbiorową przeszłość, bo konkretne postaci nie mają też zbyt wielu cech indywidualnych (może poza Morycem, „Ostatnim Żydem w Polsce”, który przeplata wypowiadane słowa fragmentami modlitw, co niestety jest strasznie irytujące…). 
Poza uduchowieniem postaci, brakuje tu też ubarwienia świata, bowiem ten istnieje tylko jako dekoracja dla konkretnych scen, nie ma natomiast niczego, co stworzyłoby szerszy obraz ówczesnego życia, realiów. Brak przedstawienia w lepszy sposób otoczenia bohaterów, bo ci zdają się być nie tylko złymi aktorami, ale i bez pleneru — zupełnie jak postacie filmowe w scenerii, która został stworzona wyłącznie pod konkretną cenę, wokół mając pustkę planu filmowego. Niestety bardzo to czuć.
Z drugiej jednak strony po pewnym czasie da się dostrzec coraz wyraźniej sączące się z opowieści groteskę i komizm, którymi podszyte są te poważne, niepełne w świat i emocje sceny. I tutaj nasunęło mi się pewne skojarzenie z… Monty Pythonem — niewielkie skupienie na scenerii, niby poważne sceny, ale z domieszką ironii, nieoczywistego komizmu. Jeżeli dobrze strzelam, to poprzednie zarzuty przerodziłyby się w pewien sposób w pochwałę, ale tylko w pewien sposób, bo mimo wszystko kreacja wciąż pozostawałaby niepełna, jawiąca ten domysł jako ciągłe domniemanie, bez konkretnego wskazania, jaki właściwie wydźwięk ma mieć opowieść.  


Ocalały Żyd, to silny Żyd, to konkurencja w życiu. Jeszcze powie, że to jego płaszcz zdobi tamte plecy, a na tym tyłku wiszą jego spodnie. Niespodziewanie uchowany Żyd to potencjalny właściciel domu, do którego władowano się z butami lub zakupiono za psie pieniądze. Kraj umarł, narodził się i umarł ponownie. Kolejnego porodu nie przewidziano; zostało tylko to, co pokraczne, niczym karaluchy, które przetrwały koniec.


Historia pierwszego powojennego cyrku jest ciekawa, jednak za mało rozbudowana. Kuba miał fajny pomysł, jednak nie dopracował go, stworzył z niego zlepek scen, niekiedy surrealistycznych, w których można się nieco pogubić. Powieść ta wydawała mi się czasem skrótem myślowym, bo gdy pojawiał się jeden element, to brakowało innego, zupełnie jakby nie było miejsca na łączenie fabularnych części ze sobą, komponowania ich w całość. Zdawało się, że autorowi brakuje doświadczenia w prowadzeniu narracji, jednak znając Kiedy zdarza się przemoc, lubię patrzeć, gdzie ta została poprowadzona bardzo dobrze, nie mogę tak powiedzieć, bo by to była nieprawda. Co więc się tutaj stało? — nie potrafię odpowiedzieć.
Przy tym wszystkim opowieść ta raczej donikąd nie zmierza, a jakieś tam zakończenie po prostu jest. Tak samo, jak są tytuły samej powieści i rozdziałów — ich obecność tutaj wydaje się naciągana, bo nie widać powiązań z treścią (poza tym, że „Odcumowywanie” określa początek, a „Za burtą” koniec). Wojtaszczyk trochę przekombinował, próba formy przerosła treść. Autor stworzył bowiem grupę bohaterów z potencjałem, który nie został wykorzystany. Osadził akcje w świecie interesującym, z możliwościami, co jednak nie zostało przedstawione tak, jak by sobie tego czytelnik życzył. Poza tym bohaterowie wypowiadają tu sporo ciekawych kwestii, które też gdzieś giną, nie wybrzmiewają tak jak powinny, a szkoda, bo Kuba naprawdę potrafi włożyć w usta swoich postaci mądre wypowiedzi, cięte riposty i zakamuflowaną ironię.

Niestety Dlaczego nikt nie wspomina… jest książką średniej jakości. O ile dwie poprzednie były ciekawe i chciało się czekać na więcej, tak tutaj pozostajemy ze wzruszeniem ramion. Niemniej czekam na kolejne książki Kuby, lecz raczej będę oczekiwał czegoś w stylu dwóch pierwszych. Jeśli kolejną zapowie w stylu tej najnowszej, to będę się musiał poważnie zastanowić, czy po nią sięgać.


Dlaczego nikt nie wspomina psów z Titanica? oceniam na 6/10.


Autor naprawdę ma potencjał, bardzo dobrze operuje językiem, ma znakomity styl i potrafi grać mądrym słowem, ironią i groteską. Tylko fabuła to na razie zabawa z formą, która powinna się już przerodzić w poważne koncepty. Dlatego, Kuba — wierzę w Ciebie! :D





Pozostaje jeszcze kwestia techniczna. Brawo za utrzymanie podobnej szaty graficznej, za którą odpowiada Leszek Pietrzak. Okładki są proste, wymowne i bardzo atrakcyjne. Niesamowicie mi się one podobają i one również zachęcają mnie do tego, żeby „zebrać je wszystkie” ;) Oby tak dalej.
Co do wnętrza — kilka błędów interpunkcyjnych, poza tym błędy składu. Nagminne i rzucające się w oczy (choć pewnie nikt „normalny” nie będzie miał o nich pojęcia).
Dodatkowo mam jeszcze jeden, bardzo osobisty plus — obcowanie z książkami wydawnictwa Akurat (tylko w tym formacie, tylko z kartkami z tego konkretnego papieru i tylko z tego typu okładką) sprawia mi przyjemność — i to dużą. Od tej strony naprawdę z rozkoszą trzyma się książki Wojtaszczyka w dłoni, które dodatkowo mają ładny font i dobre marginesy. Za to dziękuję :)








          Autor: Kuba Wojtaszczyk
Tytuł: Dlaczego nikt nie wspomina psów z Titanica?
Wydawnictwo: Akurat
Miejsce i rok wydania: Warszawa 2017
Ilość stron: 285
Okładka: Leszek Pietrzak
Cena: 34,90 zł

Za książkę dziękuję wydawnictwu









Przy okazji przypominamy, że tylko do dzisiaj do północy (10 czerwca) możecie zgłaszać się w naszym konkursie, w którym do wygrania są dwa egzemplarze książki Kuby. Tutaj macie post konkursowy. Powodzenia :) 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz