sobota, 7 lipca 2018

RECENZJA „SINOBRODEGO” MACIEJA SZYMCZAKA





Maciej Kaźmierczak

W aktualnym chaosie gatunkowym trudno jest znaleźć czysty, niepokojący horror, który nie tylko potrafi przestraszyć (nie zniesmaczając przy okazji), ale też zachwycić. Książek z tego gatunku na polskim rynku jest z roku na rok coraz więcej, pojawiają się nowe nazwiska i wydawnictwa, oferujące cały wachlarz podgatunków. Ze świecą jednak szukać czegoś, co poza makabrą dla makabry lub zupełną infantylnością prezentuje autentyczny strach zatopiony w znakomitej fabule. Czy udało się to Maciejowi Szymczakowi, którego Sinobrody i inne opowiadania jest debiutanckim zbiorem opowiadań?


 Istota tak plugawa, tak bezbożna, iż na samo wspomnienie jego wizyty ogarnia mnie obłęd. Leżałem sparaliżowany strachem, a ciemny kształt rozrastał się na mych oczach, formując z ciemnych smug swa ohydna bryłę. Poczułem energię tak złą, że aż mnie zemdliło. Gdybym mógł się poruszyć, pewnie czym prędzej pobiegłbym do łazienki i zwrócił niestrawione resztki kolacji. Jednak byłem sparaliżowany od stóp do głowy, owinięty kokonem niemocy, zdolny jedynie chłonąć obezwładniająca energię ciemnej materii. Czułem się niczym bezimienny kolos wyciosany w kamieniu, zdany na łaskę twórcy, który chciał zakląć w mej duszy opowieść.
(...) Z mroku wyjrzały żarzące się pochodnia ślepia: Odbita w nich piekielna czeluść gorzała nienawistnie, kpiąc z mej ludzkiej ułomności (...).
- Imię moje Gilles De Rais. Zwą mnie Sinobrodym. A teraz posłuchaj. Opowiem ci moja historię….

Jest to zarazem opis książki i fragment tytułowego opowiadania, które otwiera zbiór. Autor na samym początku zaserwował nam najdłuższą i najbardziej krwawą historię - opowieść o człowieku, który lubuje się w męczeniu, gwałceniu i mordowaniu ludzi. Nad tą prostą konstrukcją wiszą jednak istotne pytania - czy to człowiek sam w sobie potrafi wyrządzać bezpodstawną krzywdę, będąc z natury złym, czy potrzebne są do tego siły nadprzyrodzone? Jak się okazuje bowiem - zbrodniarz ten może wcale nie odpowiedzieć za swoje czyny, co stawia pod znakiem zapytania nie tylko wymiar sprawiedliwości, ale wątpliwą moralnie religię, która wcale nie karze za złe, a co najwyżej za dobre wynagradza. Pod brutalną historią ukrywają się więc myśli, które jednak niestety nie są zbyt dobrze wyeksponowane i nie posiadają konkretnej próby odpowiedzi, pierwszeństwo dając opowieści o krwawych poczynaniach Sinobrodego i jego próbach uniknięcia kary.
Opowiadanie to jest dobrze napisane, ale bez wczuwania się w szczegóły. Prezentuje raczej zarys historii i świata, w którym się dzieje. Jest to raczej opowieść, którą można by przytoczyć w wielu wersjach i z pominięciem niektórych elementów, bez uszczerbku na sensie. Autor wyraźnie stara się nam po prostu coś przedstawić, nie wnikając w świat, bohaterów i ich psychikę. Z drugiej jednak strony konwencja ta - mam nadzieję zastosowana świadomie - przybiera formę legendy czy nawet (odwróconej) paraboli, która nie pokazuje, jak świat powinien działać, ale co zrobić, aby zaczął rozpadać się na kawałki.
Sinobrody prezentuje od razu styl, który widoczny jest także w kolejnych tekstach. Buduje to spójność i nadaje jednolity charakter całemu zbiorowi, który w tym momencie można spokojnie rozpatrywać jako zbiór zapisanych opowieści, które dawno temu mogły być gdzieś pokątnie przekazywane między struchlałymi ludźmi.
Następnym opowiadaniem jest Biblia diabła - prosta historia traktująca o demonach, posiadająca jednak pewien zarys historyczny, który może usprawiedliwiać powstanie tego tekstu. Nie posiada on bowiem żadnego innego szczególnego elementu, prezentuje jedynie krótką opowieść, która nie zapada w pamięć, bo nie zawiera niczego charakterystycznego. Nie nudzi, nie odrzuca, przyjemnie się ją czytało, ale pozostawiło bez refleksji.
Identyczne jest kolejne opowiadanie, Vaticanus, po którym następuje ciekawsza Pajęczyna. Jest to tekst bardziej dynamiczny, skupiający się na danej chwili, a nie tylko ogólnie przedstawiający jakąś sytuację. Pajęczyna jest metafizycznym opowiadaniem grozy, które budzi niepokój i realną grozę, a pewna abstrakcyjna wymowa sprawia, że tekst jest przyjemnie niejednoznaczny i zapada w pamięci jako jeden z lepszych.
W Hotelu Navia Szymczak znów zaprezentował prostą historię, ale za to z bardzo ciekawym tłem i klimatem przywodzącym na myśl teksty Stephena Kinga. Niestety w każdym opowiadaniu brakuje wypracowanego warsztatu i wyszlifowanego stylu, również tutaj, jednak w tym przypadku czuć pewien powiew świeżości, który wraz z Pajęczyną dodaje zbiorowi lepszego smaku.
Kolejne opowiadania bazują znów na standardowych schematach, jednak dodając pewne egzotyczne elementy, które sprawiają, że teksty te nie są zwykłym powielaniem tematów, które można by znaleźć w innych zbiorach, aczkolwiek przywodzą na myśl stare dobre antologie, które można znaleźć na półkach antykwariatu.
Autor, racząc nas klimatem starych opowieści grozy, daje nam dodatkowe przemyślenia na temat wierzeń i metafizyki, interpretując te elementy na własny sposób i każąc się z nimi pogodzić bohaterom. Oni sami nie są zarysowani zbyt wyraźnie, brakuje im indywidualnych charakterów, są skonstruowani w podobny sposób, jednak niczym bohaterowie przypowieści - mają za zadanie opowiedzieć historie, w której ważne są wydarzenia i ich konsekwencje, a nie oni sami. Przy czym opowiadania Szymczaka są na tyle krótkie, że wychodzi to na dobre. Nie ma tu miejsca (ani szczególnej potrzeby) na psychoanalizę, jest miejsce na akcję i ją właśnie znajdujemy. Poprowadzoną wartko lub spokojnie, językiem dość prostym, niepozbawionym co prawda wad, ale wskazującym na możliwości autora, który z pewnością coraz lepiej opanowuje warsztat twórczy. Styl trochę kuleje, ale nie na tyle, żeby nie dało się dostrzec potencjału autora. Tak samo pomysły opracowuje on w sposób nader interesujący, co zapowiada kolejne historie, które z pewnością będą znaczne bardziej wciągały i zaskakiwały.

Maciejowi Szymczakowi życzę powodzenia i trzymam kciuki za dalsze sukcesy. Tego samego życzę wydawnictwu, które publikuje książki niszowe, ale wartościowe pod względem treści i cenne, jeśli chodzi o promocję raczej spychanego na margines gatunku. Robi to dodatkowo w niezwykle atrakcyjny wizualnie sposób. Okładka Sinobrodego, stworzona przez Dawida Boldysa, jest naprawdę bardzo dobra i swą estetyką zewnętrzną nadrabia uchybienia (niestety dość duże) w składzie i redakcji. Niemniej widać, że wydawnictwo Horror Masakra rozwija się i idzie w dobrym kierunku.




Autor: Maciej Szymczak
Tytuł: Sinobrody i inne opowiadania
Wydawnictwo: Horror Masakra, Za Rogiem PL
Miejsce i rok wydania: [bm] 2018
Ilość stron: 199
Autor okładki: Dawid Boldys, Shred Perspectives Works
Cena okładkowa: brak

Książka objęta jest patronatem medialnym stron Prawdziwi Artyści i Prawdziwi Horror






Maciej Szymczak - rocznik 1980. Z wykształcenia filozof, z zawodu agent turystyczny. Z zamiłowania pisarz amator, autor opowiadań z gatunku : horror. Jego teksty opublikowane zostały na portalu: Kostnica, Horror Online, Arena Horror. Dwukrotny laureat konkursu literackiego zorganizowanego przez portal Horror Online. Jego opowiadania ukazały się w antologiach: „Szlakiem Odmieńców” (2014), ”Lustra Zbrodni” (2015), „Krew Zapomnianych Bogów” (pomysłodawca pierwszej polskiej antologii słowiańskiej grozy i współautor – 2016 ), „Krwawnik 2”(2016), „Siedem Dusz”( 2016), „Kochankowie Niedoskonali” (premiera w 2017). Założyciel i członek nie istniejącej już grupy poetyckiej: „ Bractwo Śniących ". W czasach licealnych i studenckich tworzył na lokalnej poznańskiej scenie muzycznej ( ciężka odmiana metalu). Miłośnik historii dawnej Słowiańszczyzny, czego wyraz swój daje na papierze (w tym roku zadebiutował w kwartalniku historycznym: „Gniazdo"). Swoje teksty publikuje regularnie w magazynie rozwojowym : „Taraka”. Miłośnik natury, zwolennik religii naturalnych, wolnomyśliciel cały czas szukający odpowiedzi na nurtujące go pytania. Jego wielką pasją są podróże, zarówno te bliskie jak i dalekie. Uwielbia średniowieczne zamki, twierdze, XVIII wieczne opuszczone pałace. Zafascynowany starożytnymi konstrukcjami, szczególnie  dolmenami, kurhanami i kręgami kamiennymi (odkrywca jednego z nich w Wielkopolsce). Chętnie odwiedza dawne miejsca kultu: święte góry, wzgórza, źródła skąd czerpie pozytywną inspirację. Prywatnie mąż oraz ojciec dwojga wspaniałych dzieci.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz