piątek, 2 grudnia 2016

O CZYTANIU DO CZYTANIA. Archiwalna recenzja "Kotku, jestem w ogniu" Dawida Kaina

W oczekiwaniu na recenzje Kocham cię, Lilith Radka Raka (Wyd. Prószyński i S-ka) i Wypuść mnie, proszę Edwarda Lee (Wyd. Dom Horroru) publikujemy recenzję książki Kotku, jestem w ogniu Dawida Kaina (Wyd. Genius Creations), która niegdyś została zamieszczona na nieistniejącym już portalu OFantastyce.pl.

Zachęcam też do zajrzenia do zakładki RECENZJE, gdzie wiszą linki do innych archiwalnych recenzji, zamieszczonych na portalu Szortal.



O CZYTANIU DO CZYTANIA

Maciej Kaźmierczak



Poprosiłem o jakikolwiek parasol. (...) Zupełnie gratis dostałem od sprzedawcy tomik makabrycznych haiku autorstwa człowieka o kosmicznym nazwisku Orbitowski Junior Junior Junior. Kto by pomyślał!

Dawid Kain znów zaskakuje, nie poddając się jakimkolwiek kwalifikacjom, dzięki czemu jego powieść "Kotku, jestem w ogniu" jest oryginalna i bardzo ciekawa. Autor cały czas pozostaje wierny swojemu stylowi, wypracowanemu wieloma poprzednimi, równe dobrymi książkami – nie stroni od groteski i absurdu oraz łączenia horroru z thrillerem i komedią.

Narratorze, mój Narratorze. Czemuś mnie opuścił?

Światem rządzi literatura – bezkompromisowa, potrafiąca  dać ukojenie albo niczym najgorszy narkotyk spodlić człowieka czy zmieszać go z błotem. Literatura tworzy podziały i bariery, dzieli ludzi na wyznawców danego autora lub gatunku.
Edward Egan, mieszkaniec Postmoderny, jest jednym z tych, którzy literatury nie tworzą (przez co należy do skromnej mniejszości). Za to handluje nią, sprzedaje twory swojego kumpla, którymi jego klienci naprawdę dobrze się uczytują.
Pewnego dnia budzi się w miejscu, którego nie rozpoznaje, rozmawia z karłem, ten mówi mu o niejakim Raporcie, który jest podobno odpowiedzią na najważniejsze pytania, dotyczące ludzkiej egzystencji i wszechmocy literatury. Cóż pozostaje Edwardowi, który z dziwnych przyczyn jest oszołomiony i nie do końca zdolny panować nad samym sobą?
Edward rusza w poszukiwania legendarnego Raportu.

Łysol każe mi klęknąć, co też czynię, zbyt słaby, by protestować. Po chwili moim otwartym ze zdziwienia oczom ukazuje się jedna z mitycznych istot, szarych eminencji rynku wydawniczego – Oberredaktor.

"Kotku, jestem w ogniu" to świetna surrealistyczna opowieść, która kreuje naprawdę oryginalny świat. Wciąga i niemal do samego końca trzyma w swych szponach. Niemal, gdyż w pewnym momencie, mając niedaleko do końca (sama książka jest bardzo krótka) czułem pewne znudzenie, wywołane zapewne tym, iż byłem już w pewien sposób obeznany ze światem stworzonym przez Kaina, przez co pewne wydarzenia nie porywały mnie tak, jak na początku lektury. Ale autor, niby w przebłysku jasnowidzenia, wyszedł temu problemowi na przeciw, gdyż po chwili zdzielił mnie tak znakomitym finałem, że o nudzie już nie było mowy. Samo zakończenie, finał finału, niestety niezbyt mnie usatysfakcjonowało, miałem nadzieję na coś więcej.  Jednak było ono zakończeniem dobrym.

Kain w swej powieści znakomicie operuje światem, który stworzył – wykorzystał klasykę literatury jak i współczesnych, mniej lub bardziej znanych twórców, w celu jego urozmaicenia. Bo czymże byłby świat literatury bez przytoczenia konkretnych nazwisk? Nieraz wybuchałem śmiechem, czytając o jakiejś konkretnej osobie czy rozszyfrowując tytuły książek, które często nawiązywały do prawdziwych dzieł. Dało się też wyłowić wiele nawiązań do samego autora, przy czym również nie sposób było się nie uśmiechnąć.
Czytelnicy, którzy zarówno znają nasz obecny, rzeczywisty świat literatury, jak i autorów, których dzieła z pewnością czytał sam Kain, będą się z pewnością znakomicie bawić. A ci, którzy dopiero poznają owe realia, na pewno z przyjemnością zagłębią się w ten świat.
Bo, w końcu, jak by nie patrzeć – to książka o czytaniu.

Kain operuje plastycznym językiem, który czyta się bardzo płynnie. Forma całej książki – jako humorystycznej, groteskowej, ale często ironiczniej, sarkastycznej i krytycznej względem literackiej rzeczywistości – jest na tyle nietuzinkowa, że nie można przejść obok tej powieści obojętnie.


"Kotku, jestem w ogniu" to rarytas dla tych, którzy uwielbiają eksperymentalną i nowatorską prozę, uprawianą przez Kaina. Można śmiało powiedzieć, że jest swego rodzaju kondensacją jego znanego z poprzednich książek stylu, przy czym jednak autor nie powtarza się i pozostaje oryginalny. 



Moja ocena: 8/10





Autor: Dawid Kain
Wydawnictwo: Genius Creations
Rok: 2014
Ilość stron: 173
Okładka: Paweł Dobkowski
Cena okładkowa: 29,99 zł

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz