niedziela, 14 maja 2017

NIE TAKA BESTIA STRASZNA | Recenzja „Bestii najgorszej” Michała Cetnarowskiego

Do przeczytania również na ISSUU (tutaj)

Maciej Kaźmierczak




„Bestia najgorsza i inne sny o wolności i miłości” to zbiór sześciu długich nowel, dowcipnych, lecz nie ironicznych, pisanych na serio i bez taryfy ulgowej, odmiennych stylistycznie, ale krążących wokół tych samych tematów.
Tak o książce opowiada jedna z jej notek i po części można się z nią zgodzić. Nowele w Bestii… są dowcipne, ale wydaje mi się, że jednak bardziej ironiczne; pisane bez taryfy ulgowej, ale jednak nie do końca na serio. Owszem, są odmienne stylistyczne, ale zarazem poruszają inne tematy, przez co książka ta jest różnorodna. Nawet bardzo. Ale czy przypadkiem nie ZA bardzo?…



WSTĘP

Mamy tutaj kilka różnych spojrzeń na rzeczywistość, mniej lub bardziej odmiennych od tego, co sami widzimy za oknem. I tu już pojawia się pierwszy… zarzut? do autora (na który można się natknąć gdzieniegdzie), ponieważ kolejny twórca odchodzi od fantastyki i zmierza ku głównemu nurtowi. Chociażby na Booklips notka o książce rozpoczyna się takimi słowami: Autor książki, Michał Cetnarowski, to kolejny z pisarzy wywodzących się ze środowiska fantastów — po Szczepanie Twardochu, Łukaszu Orbitowskim, Wicie Szostaku i Jakubie Małeckim — który bierze się za literaturę głównonurtową[1]. Często co do Orbitowskiego ma się pretensje, że zaczynał do fantastyki, a potem ją zdradził i poszedł tam, gdzie książki się lepiej sprzedają. Bo jak ktoś dobrze pisze, to do czego się trzeba przyczepić. Czy do Cetnarowskiego ma ktoś pretensje? Nie do końca potrafię to stwierdzić — mogę jedynie odnieść się do powyższego porównania — ale jak dla mnie, to dobrze zrobił, bo lepiej mieć wiele spojrzeń autora na świat, niż tylko jedno — fantastyczne, mainstreamowe (jakkolwiek je sobie człowiek tłumaczy), czy też jakieś inne. Różnorodność zawsze jest na plus.

W Bestii najgorszej znajduje się sześć nowel. Trzy z nich były już wcześniej publikowane. Ale jak tłumaczy sam autor w wywiadzie dla Creatio Fantastica: Trzy z tych tekstów czytelnicy mogli już przeczytać, trzy to świeżynki; ale czuję się rozgrzeszony, bo teksty znane mają dwieście pięćdziesiąt tysięcy znaków, a premierowe – trzysta tysięcy, jest ich zatem więcej. A biorąc pod uwagę, że „I dusza moja” też miała około trzystu tysięcy znaków, bez wielkiego naciągania możemy uznać, że to nowa powieść plus solidny objętościowo bonus[2]. I ja to wyjaśnienie akceptuje, tym bardziej, że zbieranie opublikowanych wcześniej tekstów do jednego zbioru jest bardzo dobre. Gdyby chciało się je przeczytać osobno, to nie dość, że trzeba by się było namęczyć z szukaniem (jeśli byłoby to coś starszego), to jeszcze cena byłaby o wiele wyższa (chcąc kupić dwa numery „Nowej Fantastyki”, w której były opublikowane dwa teksty z Bestii…, trzeba by zapłacić blisko dwadzieścia złotych — przy kupnie jej nowych egzemplarzy. A jeszcze trzeba znaleźć trzecie opowiadanie).


Jeśli zapach roślin to ich reakcja na cierpienie i ból, okrzyk trwogi i przerażenia w olfaktorycznym języku liści i jarzyn, to na żonkilach w apartamencie ktoś musiał dokonać makabrycznej zbrodni, przerażających tortur z hakami i kneblami w tle, ponieważ w pomieszczeniu pachniało przepięknie[3].
BESTIA NAJGORSZA

1.

Zbiór otwiera nowela tytułowa, czyli Bestia najgorsza. Jest to opowieść o osobie specyficznej nie tylko pod względem swych poczynań, ale i imienia, bowiem nazywa się ona Jan Maria Korwin Pałuba. Jest to fanatyk (choć nazywa się go czasem świętym) i terrorysta; mężczyzna, którego zabawą było m.in. zburzenie Pałacu Kultury. Po owym ataku opowiada o swej przeszłości dziennikarce, i tak poznajemy jego historię, w której oprócz wspomnianej zabawy, zajmował się nauczaniem — czy może raczej propagowaniem wśród młodzieży pewnych zachować i poglądów.
Jest to opowieść współczesna, która od razu kłóci się z tym, że Besta… nie jest książką ironiczną, ponieważ więcej tu ironii niż humoru. Tym bardziej, że nowelę tę lepiej byłoby nazwać nie opowieścią współczesną, a weird fiction. Bizarro umieszczonym w aktualnym świecie. No ale skoro Cetnarowski odszedł od fantastyki do głównego nurtu, to odszedł, nie ma się co kłócić ;) Choć nie mogłem oprzeć się wrażeniu, że nowela ta bardzo podobna jest do tekstów Dawida Kaina, który właśnie w bizarro i weird siedzi.
Bestia najgorsza jest opowiadaniem przyzwoitym, które jednak niespecjalnie porywa. Już od samego początku mamy tu pewne stylistyczne zgrzyty, które niekiedy przeszkadzają w lekturze. Nie chodzi mi tu o język autora, bowiem ten operuje nim znakomicie, jednak trafiają się (i tu i w pozostałych opowiadaniach) momenty z licznymi (nawet na stronę) wyliczeniami — czy to obrazów z aktualnie przedstawianego świata, czy synonimów, określających jakiś konkretny moment z rzeczywistości. Do tego częste wtrącenia dywagujące, odbieganie od głównego wątku na rzecz mało istotnych dla fabuły fragmentów. W 1/3 noweli byłem tym już bardzo zmęczony, dlatego ucieszyłem się, gdy te rozbudowane wyliczenia i liczne synonimy zostały ukrócone na rzecz płynnych opisów.
Ostatecznie jednak, w obliczu całości, był to bardzo duży minus, tym bardziej, że nie było dla niego zbyt mocnego kontrapunktu (czyżby Kosik nas oszukał umieszczając tę książkę w serii Kontrapunkty? :O ;). Opowieść została zbudowana na średniej jakości pomyśle, bez lepszego konceptu. Czytało się ją przyjemnie, ale to szczególnie za sprawą tego, że autor (wyłączając już te stylistyczne elementy, o których wspomniałem) bardzo dobrze operuje słowem i gdy nie wrzuca do całości słów zbędnych, to wychodzi mu to wyśmienicie.
Daję 5/10.


Pod prawym żebrem pokazała mu się miękka, ciemna plama. Słyszał, jak paznokcie rosnąc, szorują po prześcieradle. Zgnilizna, od serca, przenosiła się na inne organy. Cały Brzuch miał już czarny, miękki, jakby się zapadał. A potem wolno zaczął rosnąć, nabrzmiewać gnilnymi gazami.
Czuł, jak bakterie beztlenowe pożerają go kolejnymi partiami, jak zajmują i rozpuszczają kolejne warstwy tkanek. Niech już dojedzie do mózgu, żeby choć nie myśleć. Neurony dopalały się leniwie, organiczny popiół. Nic nie bolało, tylko ten zapach.
PUSTYNIA ROŚNIE

2.

Druga nowela to Pustynia rośnie (tytuł istnieje jako odwołanie do słów Nietzschego, które zostały umieszczone jako motto, po którym niestety zabrakło kropki…). I tu już jest znacznie lepiej. Można nawet powiedzieć — bardzo dobrze. Jest to opowieść o świecie, który jakby istnieje gdzieś obok standardowej, szarej rzeczywistości. Surrealistyczny sen o zniewoleniu bohatera — zniewoleniu przez samego siebie. Pustynia rośnie to czarna mara, z której czerń aż się wylewa, w której widać obraz, uwieczniony na okładce — przytłaczający, mroczny i przerażający; widać tę otchłań, czającą się miedzy odległymi budynkami (idealnie tu pasują inne słowa Nietzschego: Kiedy spoglądasz w otchłań, ona również patrzy na ciebie). Jeżeli Igor Myszkiewicz (twórca grafiki okładkowej) tworzył ją z myślą o tym opowiadaniu, to należy mu się podwójna pochwała, bo oddał klimat idealnie.
Wydaje mi się, że to właśnie tutaj mamy do czynienia z Bestią Najgorszą — w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Już od samego początku jest dobrze — szybkie zdania, dynamiczna narracja. Tę nowelę czyta się bardzo szybko, płynnie i przyjemnie. Opowieść wciąga od pierwszych zdań. I znów — oprócz wszechogarniającego mroku, widzę tu ironię. Do tego czarny humor. Bardzo dobra mieszanka, której daję 9/10.


3.

Kolejni są Kwantowi kochankowie. Mamy tu opis uczucia pewnej pary wykładowców akademickich (do czego nawiązuje tytuł), których los stawia pod znakiem zapytania istotę bytu, choć w sposób niestandardowy, poparty filozoficzną narracją i miłosnym wątkiem.
I jest to już historia zupełnie poważna. Melancholijna, inteligentna, z zakończeniem, które jednocześnie daje nam swobodną interpretację i stawia pytania: jak jest, jak mogłoby być. Nie ma ostatecznego rozwiązania historii, co idealnie do niej pasuje, bo widać, że konkretnego zakończenia wręcz nie powinno tu być.
Cetnarowski znów pokazał, co potrafi, a ja mu daję za tę nowelę 8/10.


4.

Czwartym tekstem jest RP Productions. Kolejny, która podchodzi mi pod bizarro. Jest to historia chłopaka, który poznał, czym jest masturbacja i jaką daje ona przyjemność, z czego narodziła się tytułowa wytwórnia filmów pornograficznych, specjalizująca się w filmach historycznych (mamy tu np. filmy o tytułach: Na Szweda — Dildem i mieczem, Pan Wkładeusz — Jazda na Litwie, Ribbentrop-Mołotow — Pakt na dwa baty, Człowiek o żelaznej lasce, Chłopcy z łona Broni, Prezerwatywy 4, Tomcio i jego Paluch, Jądro w ciemności i wiele innych).
Funkcjonują tu absurdalne, bo raczej nie komiczne, a po prostu banalne sytuacje, które za bardzo rzucają się w oczy. Chociażby: Przebudził ich nieznaczny ból skroni, który wszakże rychło minął, gdy Edek sięgnął do wymiętoszonej, zapoconej koszuli, której nie ściągał od dwudziestu czterech godzin, i z kieszeni na piersi wyłowił kieliszek do wódki i ćwiartkę ogórka (...). Ja rozumiem, że to taka opowieść, ale jak można przez dwadzieścia cztery godziny chodzić w koszuli, a potem w niej spać, w kieszeni mając kieliszek i ogórka? Poza tym ten nieznaczny ból głowy (to jak ich właściwie obudził?), który nadszedł po całonocnej libacji, podczas której zaliczyło się po kilka zgonów. No zgrzyta, zgrzyta. Zapewne miało to być w pewien sposób kiczowate, ale wyszło głupio. Niekiedy widziałem w tej opowieści pewne próby zmierzenia się ze stylem Palahniuka, ale niestety nie udało się (jeżeli w ogóle dobrze myślę). Ale mimo wszystko bywa śmiesznie, jednak ten aspekt nie nadrabia i nie może być odpowiedzią na powyższe zarzuty.
Nie nadrabia też zakończenie, bo niestety go nie ma. Zasadniczo nie zanosiło się na końcowe fanfary, ale cokolwiek być powinno, tymczasem tekst ten po prostu się wypalił i zgasł.
Mimo humoru, opowiadanie to jest najgorszym ze wszystkich, któremu daję 2/10.


(...) bawi się myślą, jak by to było, gdyby pójść w nocy do sypialni jednego z chłopców, ze specjalnie kupioną na tę okazję brzytwą, delikatnie, bardzo delikatnie, przecież to jeszcze dziecko, naciąć cienką skórkę na drobnej czaszce, szepcząc uspokajająco, pociągnąć ostrzem aż po uszy. A potem, zanim maluch się obudzi, mocnym szarpnięciem zdjąć tę maskę, obnażyć czaszkę i prawdziwe rysy świata skryte pod fałszywym obliczem kukły.
STRACH. HISTORIA RODZINNA

5.

Przedostatni jest Strach. Historia rodzinna. I w zasadzie o tym jest to opowiadanie — o strachu i historii rodziny Strachów. Niewiele więcej, poza kolejnym popisem dygresji i opisów, podczas których można się wyłączyć i przegapić przejście z opowieści jednego członka rodziny na opowieść o kimś innym (co nawet przy uważnej lekturze można przespać). Te opisy są męczące, ale dobrze napisane, widać w nich fantazję i kunszt imaginacyjny autora, ale równie dobrze mogłoby ich nie być. Wtedy jednak z opowieści prawie nic by nie zostało.
Czy ja właśnie kwestionuję istnienie tej noweli?…
Tekst ten wygląda mi na próbę ogólnego określenia i opisania świata oraz społeczeństwa, jednak widać tu zaledwie sztuczność istniejącego gdzieś obok narratora, który jedynie wylicza kolejne elementy świata i psychiki człowieka, które akurat obserwuje. Wszystko to przytłacza swym nadmiarem i przyprawia o dyskomfort odbioru. Pojawiają się pewne elementy, które miałyby chyba unowocześnić opowieść, jak chociażby wyliczenia, przy których pojawiają się hasztagi. Tylko po co?
Strach. Historia rodzinna to po prostu posklejane, napompowane opowieści o kolejnych osobach, w których, wydaje mi się, nawet sam autor się niekiedy gubił (w jednym miejscu bowiem mamy opis kobiety, jednak pisany w kilku momentach w rodzaju męskim). Opowieści dla samego opowiadania, bez konkretnej akcji, choć przyłapałem się na tym, że podczas lektury wpadałem w pewien jakby trans, hipnozę — nic się nie dzieje, ale przerzucałem kolejne kartki i zatapiałem dalej w lekturę. Jednak nie potrafię powiedzieć, czy było to pozytywne, czy też nie.
Opowieść znów kończy się bez konkretnego pomysłu. Odczytuję ją jako surrealistyczną próbę określenia pewnej rodzinnej relacji, jednak nie widzę w tym konkretnego celu, dlatego znów daję niewiele, bo 3/10.


Religia to nie funkcja wiedzy, tylko pochodna tęsknoty.
ŻADNA NA ZIEMI RZECZ

6.

Ostatnia jest Żadna na ziemi rzecz, opisywana w notkach o książce jako „dostojewszczyzna young adult, czyli rozmowy o duszy nieśmiertelnej rozpisane na nastolatki”. I należy się z tym zgodzić, bo mamy tu do czynienia z nastolatką, która w szkole napada jedną z uczennic, przez co musi odpracować pewien czas w szpitalu (jakie to amerykańskie), gdzie zaprzyjaźnia się z chorą dziewczyną (przy czym mamy tu wyłącznie opisane te nastoletnie relacje, brak opisu społecznej pracy, przez co wytwarza się pewna luka. Bo przecież do tego zmierzała opowieść, przyjaźń z pacjentką powinna istnieć gdzieś obok, tymczasem była tylko ona. Co prawda to nowela, mało tu fabularnego miejsca, ale ta luka wygląda tak, jakby autorowi nie chciało się robić researchu i sprawdzić, co i jak opisać).
Nie mniej widać tu znów niezwykłą fantazję i moc stwórczą dla szczegółów, które wypełniają świat, będący jednak z drugiej strony nie na tyle oryginalny, żeby się nim zachwycać. Ale trzeba przyznać, że Cetnarowski tego typu niuanse potrafi wykreować bardzo dobrze.
Ostatecznie wychodzi z tego niemalże standardowa opowieść young adult o współczesnym świecie. Jak nieco bardziej ambitny, ale wciąż trochę naiwny fabularnie film dla młodzieży — mimo wszystko ckliwy i wciągający. Przy zakończeniu można się uśmiechnąć. A i kończąc lekturę zupełnie, stwierdziłem, że jest to idealna nowela na zakończenie książki, pozostawiająca czytelnika z lekkim uśmiechem na twarzy.
Daję 8/10.
Ciekawostka — w opowiadaniu tym można się natknąć na cytat z piosenki Szlugi i Kalafiory Taco Hemingwaya. Naprawdę popularny ten Taco ;)

***

Bestia najgorsza stara sie być literaturą ambitniejszą, lecz nie zawsze to wychodziło, ale w ogólnym rozrachunku czytało się przyjemnie, a lektury absolutnie nie żałuję. Co więcej — mogę ją z czystym sumieniem polecić. Chociażby dla tych trzech opowiadań z najwyższymi notami. A poza tym — dla lekkiej lektury.
A zliczając oceny i wyliczając średnią wychodzi, że Bestii… dajemy 6/10. Za ogólne pozytywne wrażenie i znakomity język, którym autor operuje, podnoszę do 7/10, bo tak mi podpowiada serce ;)

***

Dodatkowo wielki plus za znakomitą okładkę Igora Myszkiewicza. Znów się popisał. Co do pracy wydawnictwa — wydaje mi się, że trochę zabrakło tu redakcji. Zajmowała się nią Kasia Sienkiewicz-Kosik i wcale nie twierdzę, że źle wykonała swoje zadanie, co najwyżej, że za mało przycisnęła Cetnarowskiego do poprawek, którego znamy jako jednego z lepszych polskich redaktorów.
Co do korekty — trafiłem na jedną literówkę, ale, niestety, wypatrzyłem też coś, czego nigdy wcześniej w książce jeszcze nie dostrzegłem — podkreślenie litery, jak mniemam pozostałość po wordowskim śledzeniu zmian. Nie rzuca się to w oczy, ale jednak można wychwycić. Dodatkowo na czwartej stronie okładki mamy wymieniony pełny tytuł książki, który nie do końca został objęty kursywą.
Jakoś dużo tego jak na Powergraph, które uważam za jedno z najlepszych wydawnictw w Polsce. Ale cóż — zdarza się.






Autor: Michał Cetnarowski
Tytuł: Bestia najgorsza i inne sny o wolności i miłości
Wydawnictwo: Powergraph
Miejsce i rok wydania: Warszawa 2017
Ilość stron: 383
Okładka: Igor Myszkiewicz
Cena: 42 zł

Za książkę dziękuję wydawnictwu









[1] [mw,am] Kolejny pisarz ze środowiska fantastów – po Twardochu, Orbitowskim, Szostaku i Małeckim – który bierze się za literaturę głównonurtową. Premiera „Bestii najgorszej…” Cetnarowskiego, [dostęp: 13 maja 2017], http://booklips.pl/premiery-i-zapowiedzi/kolejny-pisarz-ze-srodowiska-fantastow-po-twardochu-orbitowskim-szostaku-i-maleckim-ktory-bierze-sie-za-literature-glownonurtowa-premiera-bestii-najgorszej-cetnarowskiego/.
[2] Michał Cetnarowski, Koneksje, łapówki i noc z parowskim - wywiad z Michałem Cetnarowskim, rozmowę przepr. Piotr Zawada, Creatio Fantastica, [dostęp: 13 maja 2017], https://creatiofantastica.com/2017/04/22/koneksje-lapowki-i-noc-z-parowskim-wywiad-z-michalem-cetnarowskim/.
[3] Wszystkie fragmenty książki pochodzą z: M. Cetnarowski, Bestia najgorsza i inne sny o wolności i miłości, Warszawa 2017, Wyd. Powergraph.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz